sobota, 31 lipca 2010

Sobotnie popołudnia

W sobotę popołudniu można robić wiele rzeczy. Można piec ciastka, można sprzątać, miziać się w łóżku, ale można też zadzwonić po kumpli z innej planety i zaprosić ich na ekskluzywną sesję zdjęciową. Techniczny:Błażej Zając
wyczerpani całym dniem i innymi strefami czasowymi udali się skorzystać z cateringu i byli zachwyceni naszymi przysmakami. Dzięki wielkie chłopaki!

poniedziałek, 19 lipca 2010

Błażkowe urodziny

Nigdy więcej płotki nie będą tak złowrogie, czajniki nie będą tak latać a wódka nie będzie taka powalająca jak w ostatnią sobotę dnia 17 lipca w którą odprawialiśmy jakże hucznie urodziny naszego zacnego Błażomira.

wtorek, 15 czerwca 2010

Canon Part III

Po raz kolejny wrzut eksperymentalny z Canona tym razem o tyle ważny bo robiłam zdjęcia bez działającego światłomierza,kompletnie na czuja(Co dowodzi że głupi ma szczęście)


środa, 9 czerwca 2010

Return to Zenit mountain

Do mojej zacnej kolekcji dołączył nie kto inny jak Zenit, w końcu bym powiedziała nawet. Bo zawsze miałam słabość a nigdy nie przykuwał mojej uwagi na tyle by go zakupić. Dorwałam małego na rynku naszym bielskim, Za całe 30 złotych, wydatek się opłacił bo aparat ku mojemu zaskoczeniu okazał się w całości sprawny, wystarczyło lekko przeczyścić z góry, bo chyba kilka razy wpadł do wody, tak przynajmniej wyglądał i na początku miał służyć jako kolejny do kolekcji, ale raczej na półce długo nie zagości, bo póki co Canon i Nikon grzeją ławkę a Mr. Zenit ma swój wielki Come Back(chociaż w moim przypadku to jest Love at First Sight)

wtorek, 8 czerwca 2010

Don't Worry....


Kolejny komórczak, Zdjęcia mają być marnej jakości, mają być ruszone i proszę sobie do niej nie dorabiać żadnej filozofii typu co autor miał na myśli. Autor zazwyczaj nie myśli gdy coś robi i dlatego czasem wychodzi jak wychodzi. Na fotografiach znajdują się postacie, obiekty które sprawiają mi niepohamowane ataki radości(Chociażby pierogi ruskie od Babci Maliny), ale również szaleńczo mi się spodobały gdym uczęszczała w stronę jakiegoś innego obiektu np.el rynkos(Jakże to uczyniła Pani na zdjęciu numer 1 od góry-podejrzewam że będę tak wyglądać gdy dożyję sędziwego wieku zwracając uwagę na obuwie rzecz jasna!)
Także tyle tylko z posłowia wstępu.

wtorek, 18 maja 2010

Canon fala uderzeniowa następna

Ponieważ dalej nie znam się na tym małym aparacie który zaszczyt mam posiadać, robie na czuja więc nic się nie zmieniło. Zadowala mnie natomiast fakt posiadania ilości filmów przeterminowanych na których kolorki wychodzą całkiem sympatycznie.

niedziela, 28 lutego 2010

Trrt

Ostatnio kilka rzeczy nie szło po niczyjej myśli jednak luty się kończy i znowu będzie cudnie i wesoło jak to zawsze. Uważam że to ostatniego dnia lutego jaki by nie był powinien być sylwester! W marcu naprawdę można zacząć wszystko od początku a nie gdy zima chlupa ciapa i sól na butach.
Cały luty grzebałam, wertowałam, przeglądałam aż wreszcie znalazłam 12 wspaniałych dzięki którym zmieszają mnie z błotem, ogołocą z wszelkiej godności a pewność ma krucha już dość ulegnie jak głośnemu jebup z bardzo wysoka i łamiąc granice światła... Więc polecam szukać nowinek wystawowo katastroficznych trochę dni przed kwietniem a za marcem.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Ogarnięcie

Po zapoznaniu się z pakietem zdjęć które posiadam z różnych europejskich miast stwierdzam że wszędzie robię to samo:samochody, stoły, jedzenie i jakiś dziwnych ludzi połączonych z badziewnym landszaftem. Także obawiam się że nic z tego nie wyjdzie z czego ma wyjść.

środa, 20 stycznia 2010

Co+sznurek+Łaci=niestrawność Laminarki

Dzisiaj mamy dzień 20 miesiąca stycznia. Właśnie tego dnia dzisiejszego zmierzyłam się z porażającą dawką śmiechu, ciężarem sznurka i laminatorką aka laminarką.
Wszystko zaczęło się o 15:40 gdy Łaci została wysłana po 200 m sznurka, Łaci przerażona liczbą 200 stwierdziła że to musi być bardzo ciężkie i duże i że sama sobie z tym nie poradzi(również przeraziłam się liczbą 200 w jednostce metr) lekko zaniepokojona zaproponowała bym jej towarzyszyła w tej trudnej wyprawie po sznurek. Po dłuższej chwili zastanowienia ile może ów sznurek kosztować zachachmęciłyśmy 200 złotych, by nie musieć wracać gdyby się okazało że metr sznurka kosztuje złotówkę. W tym miejscu watro dodać że sklep firmowy "Bezalin" czynny jest do godziny 16. Zdyszane wpadamy do sklepu:
-Dzień dobry, można jeszcze czy już zamknięte?
-Co?-Odpowiedziała starsza Pani myjąca podłogę.
-Dzień dobry, można jeszcze czy już zamknięte?
-Co?-Po raz drugi...
-Czy można kupić sznurek jeszcze?
-Jaki sznurek?
-Czarny.
-Co?
-Czarny sznurek.
-Ile tego sznurka?
-200 metrów.
-Ile? 30 metrów?
-Nie, 200.
-20?
-Nie, 200.
-Tee chodź tu bo ktoś po sznurek- krzykła Pani myjąca podłogę w stronę zaplecza.
-Po co?
-Po sznurek!
-Co?
-Sznurek!
Wychodzi Pani z zaplecza i standardowe pytania, jaki, czy taki, czy cienki, czy gruby.
Od słowa do słowa, przyszło do Płacenia:
-15 złotych- my wyciągamy 100 na co Pani wcześniej myjąca podłogę w tym momencie okazująca się kasjerką wcina się -ale ja nie mam wydać...-poleciałam rozmienić pieniądze,wracam-a jednak było wydać nie musiała Pani lecieć...
Wychodząc ze sklepu firmowego "Bezalin" idąc na pocztę, potem z powrotem do biura, następnie kilka kroków do windy bardzo się zmęczyłam niosąc tą dużą szpule sznurka....

Historia numer dwa nosi tytuł "przygody Łaci z Laminarką" jest oparta na relacjach między Łaci a urządzeniem laminującym czyli Laminatorką aka Laminarką.
Cała znajomość zaczęła się niewinnie jak to na początku bywa, wszystko układało się pięknie, ja zostałam strącona na stanowisko wycinacza tego co Łaci wraz z Laminarką zmajstrują w swym związku. Jednak w pewnym momencie wszystko pękło jak bańka mydlana, wszelkie marzenia o udanym pożyciu legły w gruzach. A wszystko za sprawą Instrukcji Obsługi Laminarki. Dla Łaci był to nóż w plecy, biedna dziewczyna...

Na szczęście ta suka co rozbiła ten piękny związek dostała nauczkę. Szybko się jej pozbyliśmy zastępując ją niewinnym pakietem kopert.


Przezorny zawsze ubezpieczony!