środa, 20 stycznia 2010

Co+sznurek+Łaci=niestrawność Laminarki

Dzisiaj mamy dzień 20 miesiąca stycznia. Właśnie tego dnia dzisiejszego zmierzyłam się z porażającą dawką śmiechu, ciężarem sznurka i laminatorką aka laminarką.
Wszystko zaczęło się o 15:40 gdy Łaci została wysłana po 200 m sznurka, Łaci przerażona liczbą 200 stwierdziła że to musi być bardzo ciężkie i duże i że sama sobie z tym nie poradzi(również przeraziłam się liczbą 200 w jednostce metr) lekko zaniepokojona zaproponowała bym jej towarzyszyła w tej trudnej wyprawie po sznurek. Po dłuższej chwili zastanowienia ile może ów sznurek kosztować zachachmęciłyśmy 200 złotych, by nie musieć wracać gdyby się okazało że metr sznurka kosztuje złotówkę. W tym miejscu watro dodać że sklep firmowy "Bezalin" czynny jest do godziny 16. Zdyszane wpadamy do sklepu:
-Dzień dobry, można jeszcze czy już zamknięte?
-Co?-Odpowiedziała starsza Pani myjąca podłogę.
-Dzień dobry, można jeszcze czy już zamknięte?
-Co?-Po raz drugi...
-Czy można kupić sznurek jeszcze?
-Jaki sznurek?
-Czarny.
-Co?
-Czarny sznurek.
-Ile tego sznurka?
-200 metrów.
-Ile? 30 metrów?
-Nie, 200.
-20?
-Nie, 200.
-Tee chodź tu bo ktoś po sznurek- krzykła Pani myjąca podłogę w stronę zaplecza.
-Po co?
-Po sznurek!
-Co?
-Sznurek!
Wychodzi Pani z zaplecza i standardowe pytania, jaki, czy taki, czy cienki, czy gruby.
Od słowa do słowa, przyszło do Płacenia:
-15 złotych- my wyciągamy 100 na co Pani wcześniej myjąca podłogę w tym momencie okazująca się kasjerką wcina się -ale ja nie mam wydać...-poleciałam rozmienić pieniądze,wracam-a jednak było wydać nie musiała Pani lecieć...
Wychodząc ze sklepu firmowego "Bezalin" idąc na pocztę, potem z powrotem do biura, następnie kilka kroków do windy bardzo się zmęczyłam niosąc tą dużą szpule sznurka....

Historia numer dwa nosi tytuł "przygody Łaci z Laminarką" jest oparta na relacjach między Łaci a urządzeniem laminującym czyli Laminatorką aka Laminarką.
Cała znajomość zaczęła się niewinnie jak to na początku bywa, wszystko układało się pięknie, ja zostałam strącona na stanowisko wycinacza tego co Łaci wraz z Laminarką zmajstrują w swym związku. Jednak w pewnym momencie wszystko pękło jak bańka mydlana, wszelkie marzenia o udanym pożyciu legły w gruzach. A wszystko za sprawą Instrukcji Obsługi Laminarki. Dla Łaci był to nóż w plecy, biedna dziewczyna...

Na szczęście ta suka co rozbiła ten piękny związek dostała nauczkę. Szybko się jej pozbyliśmy zastępując ją niewinnym pakietem kopert.


Przezorny zawsze ubezpieczony!

niedziela, 17 stycznia 2010

Canon!!!

W końcu powalczono i pierwsza klisza z aparatu marki Canon została pokonana! Najlepsze w tej walce było to, że była nie równa gdyż komuś się zamarzyło usunięcie całej perforacji z filmu, kilka razy ukradkiem zupełnym otworzyła się klapka, robiło się zdjęcia z zasłoniętym obiektywem, robiło się zdjęcia pod światło by sprawdzić jak w ogóle to cudo działa(ukłon w stronę lustra).
W każdym bądz razie miejmy nadzieję że drugi wyjdzie o wiele lepiej a póki co zabieram się za zakup filmu do polaroida by poeksperymentować z nowym cackiem. A mojego Laikowego, fotoreporterskiego, Capowego, Magnumowego Canona nie odstawie na długo długo długo.




niedziela, 10 stycznia 2010

Ciacho!

To był pracowity pierwszy tydzień stycznia, miejmy nadzieje że cały rok taki będzie. pełen nowych wyzwań, mega fanu i kilku przemyśleń, które miejmy nadzieję mnie zmobilizują do dalszego działania. Także lekkie streszczenie...

Bielsko zostało zaatakowane przez mega gigantyczne płatki śniegu, służby czyszczące tego miasta mają pełne ręce roboty.
Biuro Zadymki również... Dlatego czasem w przerwie posila się cheesem z Maca... Albo jak kto woli Big Mac is a Big Mac they just call it Le Big Mac...W piątek odbył się wernisaż w BWA "30 lat Łodzi Kaliskiej" gdzie był obecny nasz nieśmiertelny dziennikarz z Kroniki Beskidzkiej o ile się nie mylę... bez kitu ten Pan jest wszędzie i robi wszystko istny człowiek renesansu...Byli obecni również (z porządniejszym sprzętem niż moja komórka) koledzy i koleżanki z Globika Kollektiff, którzy od 14 stycznia do 16 lutego w każdy wtorek i czwartek między 16 a 18 będą realizować swój projekt "Czar-na Biała" i będą fotografować wszystkich chętnych w klubie Aquarium w BWA. Są mega zakręceni, a projekt wydaje się być naprawdę rewelacyjny! Polecam!No i poszłyśmy do kina, nie było wielkiego rozczarowania, ale Żmuda-Trzebiatowska wypada realistycznie tylko jak płacze, ku mojemu zaskoczeniu potrafi zrobić inny wyraz twarzy niż w "Teraz Albo nigdy", jednak najlepszymi ekranowymi lwami okazali się Bosak, Liszowska i Małaszyński.... No i oczywiście pstryczki dla Pani Stenki za to że się tak świetnie trzyma bo umówmy się jest lachonem!Projekt Wesele od kuchni zakończony o 4 rano totalnym brakiem sił witalnych i chęci na cokolwiek.... Trzyma do teraz, ale śmiesznie było. Spróbowałam wszystkich rodzajów ciastek a sernik był mega mistrz, szkoda że pod koniec nie miałam siły zjeść już kawałka do końca...:(