czwartek, 19 lutego 2009

Ostatnio próbowałam zmierzyć się z Audrey ale mi się nie udało... Wyszła tandeta i kaszana. Musze kupić rozpuszczalnik w końcu jakiś dobry.
No i dzisiaj zamiast malować czy robić coś co mnie odpręża i co odciąga moje myśli od wiecznego poszukiwania sensu życia i rozmyślań nad tym czy miłość istnieje [na co ciągle pojawiają się nowe dowody w postaci ludzi spotykanych] to muszę się zacząć uczyć znowu, robić ćwiczenia i wkuwać słówka.
Nie żebym biadoliła nad sobą hehe ale w dodatku jestem przeziębiona, co mam nadzieję jutro się zmieni!

Znowu nie mogę spać, zaczęłam czytać po raz kolejny Tonego Halika bo może kiedyś tak jak on wyruszę w podróż ale ja bym wolała po biegunie chodzić tam jest tak spokojnie, biało i tyle ciekawych ludzi[?] można spotkać: Pingwiny por ejemplo.

Przydałaby się zmiana otoczenia, chociaż na weekend, jakaś wycieczka gdzieś.

Ale biadolenie jest chyba moją drugą naturą więc zmiana otoczenia szczęźnie na gadaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz